7/05/2012

Długa podróż do Tokyo


3 lipiec 2012 – dzień wyjazdu do Japonii.
Jestem na pokładzie największego samolotu pasażerskiego świata – Airbusa A380. Ten samolot jest niezwykle wygodny. Jest duży, o ile w ogóle można taki gigantyczny samolot określić jako dużego. Ten Airbus to mistrzostwo w swojej klasie. Do tej pory podróżowałem innymi, równie dużymi wersjami samolotów Airbus takich jak A330 czy A340 jednak ten największy i dwupoziomowy samolot A380 stwarza niesamowite przyjemne możliwości podróżowania.




Samolot, którym lecę należy do niemieckiej linii lotniczej Lufthansa. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony jakością obsługi niemieckiego przewoźnika zarówno na lotnisku we Frankfurcie jak i na pokładzie samolotu.
To moja pierwsza podróż niemieckimi liniami więc jest mi tym bardziej miło, że ta pierwsza styczność z Lufthansą jest tak pozytywna.
Samolot wystartował z Frankfurtu o godzinie 13:50, zgodnie z rozkładem. Czas lotu do Tokyo to 11 godzin.
Wracając do tematu wygody samolotu, Airbus A380 to samolot o zupełnie nowej konstrukcji i jakości podróżowania. Przestrzeń między fotelami zarówno jak ich szerokość została powiększona o kilka centymetrów w stosunku do starszych modeli samolotów z rodziny Airbusa.
W fotelu siedzi się bardzo wygodnie, mój fotel to rząd K, miejsce 92 znajdujące się pod oknem w ostatniej części kabiny.
Tę cześć samolotu (miejsca 88-94) szczególnie polecam tym, którzy lubią w czasie podróży zrelaksować się i odprężyć w ciszy i spokoju. Jest to możliwe gdyż w tej części kabina ma tylko 7 rzędów foteli odgrodzonych od reszty samolotu. Do dyspozycji ostatnich rzędów jest 8 łazienek.


Chwilę po osiągnięciu wysokości przelotowej personel pokładowy zaproponował przekąski oraz napoje a półtorej godziny po starcie samolotu podano obiad.
W tej części skupię się na podniebnej kuchni Lufthansy.
Każdy kto miał okazje lecieć samolotem na trasach długodystansowych wie, że posiłków podawanych na pokładach samolotów nie należy traktować jako wykwintnych dań porównywalnych do tych podawanych w najlepszych restauracjach. Podniebna kuchnia to raczej potrzeba zaspokojenia głodu niż uczta dla zmysłów.
W karcie menu Lufthansy jako główny posiłek (w tym przypadku obiad) zaproponowano do wyboru kurczaka w sosie z ziemniakami lub wieprzowinę w sosie curry z ryżem – tradycyjne japońskie danie o nazwie Katsu Curry. W każdym zestawie znalazł się również tradycyjny japoński makaron Soba, sałatka warzywna, chleb oraz sałatka owocowa składająca się z ananasa i brzoskwini. Ja zdecydowałem się na japońskie danie Katsu Curry, które jak na warunki podniebnej kuchni było smaczne i sycące. Pasażerom podano zarówno sztućce jak i japońskie pałeczki.
W każdej chwili podczas lotu pasażerowie mają dostęp do szerokiej oferty ciepłych (podano tradycyjną japońska herbatę) i zimnych napojów w tym również alkoholi, białego i czerwonego wina oraz piwa.




Po sycącym posiłku przyszedł czas na sen. Po trzech godzinach lotu zasłoniłem okno i udałem się spać. Chociaż w Polsce była dopiero godzina siedemnasta to w Japonii właśnie wybiła północ. Łatwo więc wywnioskować dlaczego udałem się do snu – aby za osiem godzin po wylądowaniu w Tokio wyjść z samolotu bez efektu nieprzyjemnych odczuć zmiany czasu nazywanych Jet Lag.
Śniadanie na pokładzie samolotu podano na dwie godziny przed lądowaniem. Zaserwowano omlet ze szpinakiem i sosem pomidorowym.


O godzinie 8:55 czasu lokalnego po jedenastu godzinach spędzonych w samolocie wylądowałem na Tokijskim lotnisku Narita. Sprawy związane na lotnisku z odbiorem bagażu oraz urzędem imigracyjnym zajęły mi godzinę. Po wyjściu z głównego terminalu portu lotniczego udałem się na pociąg Keisei Main Line w kierunku stacji Nippori gdzie spotkam się z siostrą.
Na lotnisku we Wrocławiu podczas odprawy lotu do Frankfurtu poznałem Monikę, która również leciała ze mną tą samą trasą do Japonii, rozstaliśmy się w Tokio gdyż Monika leci dalej do Sapporo.
Przy okazji pozdrawiam Cię bo wiem, że to przeczytasz.









1 komentarz: